2013-08-04

Kryzys? (4)

Wielki Kryzys przedstawia się nieraz jako zjawisko  niepowtarzalne. Podkreśla się odmienności  późniejszych kryzysów XX-wiecznych: naftowego w początkach lat siedemdziesiątych,trochę późniejszego kryzysu finansowego w Południowo-Wschodniej Azji, kryzysu zadłużeniowego Latynoameryki w początkach lat osiemdziesiątych. Sam w styczniu 1982 r. słyszałem w zachodnioniemieckiej telewizji wypowiedź prezesa Bundesbanku, że ponieważ teraz istnieje pełny obieg informacji o funkcjonowaniu gospodarek narodowych i rynku, to dawnych błędów nikt już nie powtórzy, nowego Wielkiego Kryzysu nie będzie.

Odmienność tych kryzysów późniejszych ułatwia uwypuklenie pewnych aspektów Wielkiego Kryzysu. Jeden z nich dotyczy zadłużenia. W latach trzydziestych państwowi importerzy kapitału wpadali w zwłokę, a niektóre rządy nawet ogłaszały czasem niewypłacalność, nie tylko z powodu nagłego załamania się eksportutypowego przejawu Wielkiego Kryzysu. Przyczyną zwłoki czy ogłoszenia niewypłacalności, np. w postaci zawieszenia wypłat odsetków od państwowych papierów dłużnych (bonds) czy zaprzestania wykupu tych instrumentów finansowych, był w takich wypadkach długotrwale niezadowalający (nawet gdy był dodatni) bilans handlu zagranicznego. Wynikało to z terms of trade, niekorzystnych dla każdego kraju-eksportera surowców mineralnych lub płodów rolno-hodowlanych, będącego jednocześnie importerem artykułów przemysłowych.Nieraz właśnie tylko zaprzestanie obsługi długu zagranicznego, porzucenie standardu złota i tym samym przyzwolenie na deprecjację pieniądza oraz inflację pozwalało zrównoważyć budżet, a właściwie - stan państwa. 

Jednak na rynku kapitałowym, paradoksalnie, w okresie do połowy XX w. (a więc jeszcze też w okresie po Wielki Kryzysie) negocjacyjna pozycja latynoamerykańskiego państwa-dłużnika, zasadniczo zależnego od kapitałów zagranicznych, nie była słabsza od pozycji kredytodawcy w USA czy Zjednoczonym Królestwie. To dłużnik w pewnym stopniu dyktował warunki (głównie terminy) wypłaty odsetków i wykupu swoich papierów wartościowych. Kredytodawcami były w poważnej mierze średnie i małe banki oraz osoby fizyczne (działające przez pośredników bankowych w krajach eksportujących kapitał). To zaś oznaczało, że rząd latynoamerykańskiego państwa czy inna tamtejsza osoba prawna (wielkie miasto jako municypium albo rząd stanowy/prowincjalny w państwie federalnym) miał do czynienia na zagranicznym rynku kapitałowym z wielką liczbą podmiotów z zasady nie współdziałających między sobą, raczej rywalizujących, wskutek czego prawie żaden z kredytodawców nie miał w rokowaniach odpowiedniej pozycji przetargowej. Co więcej, gniew wielu zagranicznych kredytodawców nie kierował się przeciw niewypłacalnemu rządowi, który był gdzieś daleko w bardzo obcej Ameryce Łacińskiej, lecz przeciw miejscowym pośrednikom, co z kolei chyba żadnej latynoamerykańskiej stolicy nie utrudniało grania na zwłokę.

Nauki z okresu Wielkiego Kryzysu nie poszły na marne i już w drugiej połowie XX w. większość kapitału pożyczanego stanowiły syndicated credits, czyli pożyczki organizowane w sposób umożliwiający negocjowanie z rządem wierzycielskim w imieniu grupy kredytodawców. Znamy to z historii latynoamerykańskiego kryzysu zadłużeniowego w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku, a także z historii spłacania po 1989 r. pożyczek PRL-owskich („Klub Londyński” kredytodawców prywatnych, „Klub Paryski” kredytodawców państwowych). Negocjacje w ostatnim półwieczu dotyczą – inaczej niż w okresie wcześniejszym – konsolidacji zadłużenia (i jego rolowania) oraz uzgodnienia dłuższych terminów zapadalności obligacji i spłaty innego rodzaju kredytów powiększonego jednak zadłużenia (m.in. wskutek kapitalizacji odsetków), czasem też przeznaczania części zadłużenia na zakupy na rynku dłużnika albo nawet  - odpisywania (darowania) z przeznaczeniem na fundusz gwarantujący stabilizowanie systemu finansowego dłużnika. Związane z tym negocjacje przynoszą korzyść obydwu stronom. Dłużnik odzyskuje płynność i wiarygodność, wielcy inwestorzy mogą udzielać nowe kredyty. Od połowy XX w. głównym partnerem rządów latynoamerykańskich stał się Międzynarodowy Fundusz Walutowy, udzielający pożyczek i – co ważniejsze - oddziaływający na ustawodawstwo gospodarcze w państwach je zaciągających. Nie mają już one teraz do czynienia z rozproszonym zbiorem kredytodawców. Rekompensatę znajdują w stosowaniu populistycznego narzędzia krytyki MFW  i kredytodawcy, co najczęściej występuje w Argentynie.

Korzystając z tej witryny wyrażasz zgodę na używanie plików cookies, które usprawniają jej działanie.

© Ryszard Stemplowski