2013-11-29

Ukraina do UE ?

Zastanawia mnie powszechne rozczarowanie brakiem ukraińskiego podpisu na umowie o stowarzyszeniowej UE-Ukraina. Mnie odmowa ukraińska zbytnio nie zmartwiła. Taka umowa zostanie zawarta, tyle że później.    

Oferta unijna jest oczywiście pożyteczna, ale Ukraina nie jest gotowa do uczynienia tak zaawansowanego kroku. Zarówno z powodów gospodarczych (nagłe przestawienie obecnych powązań z gospodarką rosyjską na powiązania z gospodarką krajów UE byłoby społecznie trudne do udźwignięcia), jak i jeszcze ważniejszych przyczyn – ustrojowych (ledwie rozpoczęta budowa demokratycznego państwa praworządnego) i kulturowych (kultura polityczna społeczeństwa ukraińskiego zakotwiczona jest jeszcze zbyt silnie w sowieckim komunizmie państwowym, nawet proces narodotwórczy nie wszystkich objął). Przeprowadzenie zmian – zakładając istnienie odpowiedniej polityki państwa – wymaga dłuższego czasu, zmian pokoleniowych. Forsowanie modernizacji może osłabić elitę modernizatorów i bez tego niewielką, oderwać ją od kroczących wolniej mas, może sprzyjać ruchowi populistycznemu i takiej władzy. Zresztą, wzrost konfliktowości stosunków społecznych wydaje się nieuniknony, tamtejsza transformacja jest trudniejsza od naszej, a spór wokół europeizacji może to jeszcze zaognić. O przyszłości Ukrainy zadecydują jednak Ukraińcy. Oni też decydują o tym, z czyjej (jakiej) pomocy korzystać, a co odrzucić.

Zbliżenie Ukrainy i UE musiało wywołać napięcia z Federacją Rosyjską. Rosja budowę odrębnej tożsamości Ukrainy (m. in. temu służy europeizacja) hamuje, ale Ukraina już mentalnie od ZSRR-Rosji odchodzi, szybciej niż Rosja od ZSRR. Pożegnania będą jednak trudne. To nie tylko stosunki międzynarodowe. Głębszy konflikt międzypaństwowy na tym tle jest - rzecz jasna - niepożądany tak samo jak konflikt wewnętrzny. Jeżeli jednak do tego dojdzie, to wpłynie to na tożsamość ukraińską i tożsamość rosyjską.

Stowarzyszenie z UE to nie członkostwo, ale nawet partnerstwo jest obciążeniem dużym, jeśli także partner silniejszy przechodzi przez trudny okres pogłębiania integracji wymuszanej warunkami gospodarowania. Kierunek jest ważny, ale i tempo ma znaczenie.

Ukraina i państwa UE będą musiały poczekać na podwyższenie stopnia swych stosunków, a Polska będzie stale takie zbliżenie popierać. Te starania będą sprzyjać umocnieniu pozycji polskiej w UE i wśród Ukraińców. Tego nigdy za wiele nie ma.

Polsce takie wydłużenie procesu instytucjonalnego zbliżenia ułatwi przygotowanie się do późniejszej fazy pogłębiających się stosunków z Ukrainą. Nie zabraknie w nich napięć. Silniejsza i pewniejsza siebie Ukraina będzie mówić mocniejszym głosem, niekoniecznie wszyscy tam będą operować tonem stale nam przyjaznym. Młode nacjonalizmy mają wbudowany impuls obronny, a młodemu w obronie łatwo przesadzić. Musi on odreagować dawne krzywdy – i te realne, i te wyobrażone. Musi na czymś oprzeć swą tożsamość, a w tej dziedzinie zawsze liczą się stosunki z narodami sąsiadującymi. Przykład Litwy powinien nam dać do myślenia. Trzeba nam więcej cierpliwości i sprawiedliwej konsekwencji. I te stosunki będą się coraz lepiej układać, ale i to wymaga czasu.

Choć nie mamy jeszcze stowarzyszenia, to późniejsze członkowstwo Ukrainy w UE jest nadal wysoce prawdopodobne. Dzisiaj jest jeszcze bardzo odległe, już dzisiaj jednak ta perspektywa nasuwa myśl o nadaniu problematyce ukraińskiej w Polsce (i całej UE) wyższej rangi, szczególnie w zakresie polityki edukacyjnej, polityki kulturalnej, polityki imigracyjnej (szczególnie w dziedzinie prawa pracy) i polityki socjalnej. W Polsce wiele zależy od równolegle działającego duchowieństwa katolickiego. Nie sposób też przecenić znaczenia sektora prywatnego, szczególnie w zakresie mediów. Wielkie pole do działania mają organizacje pozarządowe. Wykorzystajmy ten czas owocnie.

Korzystając z tej witryny wyrażasz zgodę na używanie plików cookies, które usprawniają jej działanie.

© Ryszard Stemplowski