2013-08-07

Kryzys? (7)

Potrzebne jest państwo aktywne, lecz nie wszechpotężne. Państwo aktywne, demokratyczne i praworządne, jest nie tylko przesłanką konieczną poszukiwanego, rzeczywiście nowego "ducha kapitalizmu", ale też współdziałania międzypaństwowego, w szczególności zaś najważniejszym podmiotem niepowstrzymywalnego procesu regionalnego integrowania państw narodowych w konfederacje i federacje nowego typu. Kryzysy nazywane gospodarczymi lub finansowymi nie są wyłącznie gospodarcze lub finansowe. Mają charakter strukturalny i są składnikiem procesu szerszego, w pewnej mierze chaotycznego, w którym kulturowość, gospodarność i polityczność człowieka-we-wspólnocie (wspólnoty-w-społeczeństwie, społeczeństwa-w-świecie) wyraża się w splocie zasad współdziałania koniecznego i zarazem określającego zasady produktywnego współzawodnictwa w każdej z dziedzin społecznych i we wszystkich razem.

Jeśli mamy ograniczyć przyszłe kryzysy, przewaga współdziałania nad współzawodnictwem musi objąć też sferę regulacji banków. Nie chodzi o zagrożenie przez państwo istnieniu bankowości, lecz o zagrożenie suwerenności przez nadmiernie żywiołowo rozwijające się banki-monstra. A suweren to my, obywatele. Cypryjczycy mieli przed kilku miesiącami do czynienia z systemem banków zarządzających aktywami siedmiokrotnie przewyższającymi tamtejszy PKB. W Islandii czasów niedawnej katastrofy finansowej – prawie dziewięciokrotnie. Banki w Zjednoczonym Królestwie mają aktywa prawie pięciokrotnie większe od brytyjskiego PKB.  Aktywa banków w UE wynoszą obecnie 350 % unijnego PKB, a w Polsce  końca 2012 r. ok. 120 % polskiego PKB. 

Jednocześnie equities bankowych olbrzymów po obu stronach Atlantyku były i są zatrważająco małe. W praktyce, to nie gotówka własna banku, przechowywana w jego sejfie, decyduje o płynności banku – tej zawsze jest niewiele -  lecz właśnie equity. Wprawdzie to jest kapitał i do tego własny, ale kapitał pojmowany przede wszystkim jako relacja pomiędzy aktywami i zobowiązaniami banku. I właśnie  poziom equity jest najważniejszym wskaźnikiem jego stanu. W książce „Nowe szaty bankowców…”, Anat Admati oraz Martin Hellwig rozprawiają się zarówno z tendencją bankowców do przywdziewania szat człowieka podejmującego ryzyko na rzecz wzrostu gospodarczego, lecz ryzyka zbyt wielkiego i to podejmowanego na koszt innych (nawet podatników, gdy banki “too big to fail” ratuje się środkami publicznymi), jak i z protekcjonistyczną opinią, upowszechnianą przez bankowców oraz ich lobbystów, jakoby wprowadzenie lepszego systemu zabezpieczenia wypłacalności banków prowadziło do paraliżu akcji kredytowej i w konsekwencji groziło wzrostowi gospodarczemu oraz osłabiało pozycję gospodarki narodowej na światowym rynku. 

W bardzo wielkich bankach stosunek equity do zobowiązań wynosi teraz zwykle poniżej trzech procent. Poziom ten może być zwiększony przez zysk, wstrzymanie wypłacania dywidendy, wypuszczenie (sprzedanie) akcji banku. Wielkość equity wyraża się w zdolności banku do ryzykowania własnymi – a nie obcymi – zasobami. Ostatni kryzys finansowy skłania ustawodawców w USA do postulowania poziomu piętnastu procent. Bazylejski Komitet Nadzoru Bankowego operuje kryterium adekwatności kapitałowej banku czyli stosunkiem kapitału własnego do sumy bilansowej banku. Polskie ustawodawstwo definiuje obowiązujący w Polsce współczynnik wypłacalności. Do postulatów w zakresie stabilności bankowej należałoby dodać lepsze zasady indywidualnej odpowiedzialności prawnej bankierów i ograniczenia wysokości ich astronomicznej wysokości premii. A po stronie państwa – roztropne operowanie deficytem budżetowym i zadłużeniem zagranicznym. Takich mierników nie stosowano w reakcji na Wielki Kryzys, brakowało tego rodzaju regulacji. Jeśli jednak wyżej wspomniane czy podobne regulacje nie zostaną wprowadzone, skutki społeczne następnego kryzysu sprawią, że zatęsknimy do Wielkiego Kryzysu jako do starych, dobrych czasów.

Korzystając z tej witryny wyrażasz zgodę na używanie plików cookies, które usprawniają jej działanie.

© Ryszard Stemplowski