2013-10-27

Rządy Szczęścia?

Prezydent Wenezueli ogłosił utworzenie stanowiska wiceministra ds. koordynacji w zakresie socjalnej polityki opieki nad ludźmi starymi, dziećmi, bezdomnymi i niepełnosprawnymi, nazywając to stanowisko językiem zmarłego prezydenta Hugo Chaveza – wiceministerstwem na rzecz najwyższego szczęścia społecznego ludu wenezuelskiego - zob.: <http://internacional.elpais.com/internacional/2013/10/25/actualidad/1382671557_894752.html>. Latynoamerykańska grandilokwencja musi nas razić, ale nie spieszyłbym się z wyśmiewaniem tego jako orwellowskiej i populistycznej inżynierii społecznej, dostrzegając w tym pociągnięciu także działanie na rzecz sprawiedliwości społecznej w warunkach, o których syty Europejczyk w demokratycznym państwie prawnym nie ma pojęcia. Nawet problem szczęścia nie przedstawia się tak prosto, jakby chcieli krytycy wenezuelskiej decyzji, choć – oczywiście – idea państwowego administrowania szczęściem nie jest dla nas pociągająca. Nie sposób jednak nie zauważyć, że po epoce absolutyzowania wielkości PKB i kryteriów ekonomiczno-technicznych oraz wskazywania dobrobytu (dobrostanu) jako ostatecznego celu rozwoju, nadeszła era wskazywania szczęścia jako celu finalnego. 

„Szczęście jest czymś, co można sobie wyobrażać, ale też czymś, co nie było doświadczane” – twierdził Leszek Kołakowski (Czy Pan Bóg jest szczęśliwy i inne pytania, Znak 2009). Wiele zależy od tego, jak szczęście zdefiniujemy. Poszukiwanie lepszej miary jakości życia, zatem i jego planowania, wywodzi się m.in. z przekonania o jednostronności wskaźnika PKB (GNP) per capita. Nie stanowi on wystarczającej diagnozy stosunków społecznych w państwie. Stricte badawcze inspiracje do studiów nad szczęściem znalazły wyraz w literaturze przedmiotu, w której wyróżnia się książka Freda Feldmana, What Is This Thing Called Happiness? (OUP 2010). Autor wskazuje na złożoną strukturę tego pojęcia i na to, że rozmaite rozumienia terminu „szczęście” stały się podstawą dla rozmaitych teorii szczęścia – jego zdaniem – nie zawsze dotyczących rzeczywiście szczęścia poprawnie pojmowanego. Autor przedstawia filozoficzną koncepcję szczęścia, oczekując wyników badań psychologów i twierdząc, że szczęście nie jest hedonizmem zmysłowym, lecz jest postawą hedonistyczną. To może prowadzić do wypracowania metody planowania polityki z uwzględnieniem kryterium szczęścia. Najnowszym przejawem dążenia do skonstruowania nowego wskaźnika jest światowy raport w sprawie szczęścia, opracowany z inicjatywy ONZ i zawierający długi zestaw kryteriów oceny szczęścia, będący znanym spisem wskaźników mierzonych przez urzędy statystyczne i zawierającym oczywiste stwierdzenie o wadze stosunków społecznych (interpersonalnych).

Redaktorzy i współautorzy Raportu - Helliwell, Layard i Sachs (kserokopia w moim posiadaniu, kwiecień 2012, zob. <http://www.earth.columbia.edu/sitefiles/file/Sachs%20Writing/2012/World%20Happiness%20Report.pdf>) piszą na podstawie wtórnej analizy wyników prowadzonych przez 30 lat badań - że „dobrobyt określają zarówno czynniki zewnętrzne, jak i właściwości danej osoby. Do czynników zewnętrznych zalicza się uzyskiwany dochód, wykonywaną pracę, rodzaj społeczności w której dana osoba żyje, funkcjonowanie rządów, a także wartości społeczne i religię. Do właściwości raczej osobistych danego człowieka zalicza się zdrowie psychiczne i fizyczne, funkcjonowanie rodziny, wykształcenie, płeć i wiek. Wiele spośród tych czynników i właściwości wzajemnie między sobą oddziaływa, np. zdrowie fizyczne może podnieść uczucie szczęścia, podczas gdy poczucie szczęścia sprzyja zdrowiu fizycznemu. Analiza tych wszystkich czynników – podkreślają cytowani autorzy – ukazuje dobitnie, że w biednych krajach liczy się dochód mierzony na skali bezwzględnej, podczas gdy w krajach bogatszych – ważniejsze jest prawdopodobnie mierzenie porównawcze dochodu. Ale piszą jednocześnie że „na poczucie szczęścia wpływają też inne czynniki, łącznie z poziomem zaufania społecznego, jakością wykonywanej pracy, wolnością wyboru społecznego i politycznym uczestnictwem w funkcjonowaniu państwa.” Autorzy zwracają uwagę na fakt, że potrzebne jest łączenie subiektywnych i obiektywnych metod mierzenia szczęścia. Mierniki subiektywne nie wystarczą. Raport uzupełniają jednak materiałem OECD, opartym na miernikach subiektywnych.

Raport, którego omówienie i związek z problematyka rozwoju społecznego zawarłem w tekście innego opracowania - może jednak pomagać w syntetyzowaniu celów polityki państwa. Wartościowym wkładem do takiej debaty są badania lokalnego poziomu rozwoju w skali państwa. W Polsce, Ministerstwo Rozwoju Regionalnego zleciło takie badania z użyciem HDI (Human Development Index). To pierwsze tego rodzaju badania w UE - zob. Analizy rozwoju społecznego Polski na podstawie wskaźnika UNDP i oceny systuacji społeczno-gospodarczej Polski“; do niedawna publikowano to na stronie internetowej tego Ministerstwa. 

W obecnym stanie rzeczy, przydałaby się publiczna rozmowa o szczęściu. To przecież byłaby zarazem rozmowa o sprawiedliwości społecznej. Może więc szczęście nie jest czymś wyłącznie subiektywnym i – wbrew opinii Kołakowskiego – czymś jednak nieraz doświadczanym? O indywidualnie pojmowanym człowieku pisał kiedyś Immanuel Kant, nazywając  „zadowolenie ze swego stanu (…) szczęśliwością”, a więc odwołując się do tego, co subiektywne. Ale czy to co subiektywne musi byś wyłącznie indywidualne? Czy problematyka szczęścia da się ująć w polityce państwa? Jeśli się okaże, iż obecny kryzys finansowy był początkiem końca epoki wzrostu gospodarczego, trzeba się będzie liczyć z bardzo długotrwałym obniżeniem przeciętnego standardu życia wszystkich z wyjątkiem ludzi bardzo bogatych. Pojawią się wtedy nowe definicje rozwoju i szczęścia.

Korzystając z tej witryny wyrażasz zgodę na używanie plików cookies, które usprawniają jej działanie.

© Ryszard Stemplowski