2015-06-07

Histeria dezintegracyjna

Katastroficzne wizje perspektyw Unii Europejskiej pojawiają się także wtedy, gdy (1) histeryzujący komentator niewiele wie o historii nieuchronnego dramatu długofalowego procesu każdej skomplikowanej integracji społeczno-instytucjonalnej, szczególnie bezprecedensowej integracji międzypaństwowej w niezwykle twórczej kulturze narodów o długiej historii politycznej i doświadczeniu morderczych wojen, (2) brakuje mu doświadczenia (zatem i wyobraźni) z działalności publicznej na poziomie państwa i zarozumiale myśli, że politologia wystarczy, (3) pragmatycznie (czyli oportunistycznie) ulega „eurosceptycznemu” otoczeniu, od którego w znacznym stopniu zależy i do akceptacji w nim aspiruje. W rezultacie, z dramatu robi tylko tragedię. Trafnie wskazuje na braki i pobudza dyskusję, ale histeryzując nie mobilizuje do budowy instytucji i jest metodologicznie niekonsekwentny: domaga się od organizacji międzynarodowej, jaką jest UE, niezwłocznej sprawności na poziomie funkcji państwa, którym UE nie jest, hamując swoim histeryzowaniem przekształcanie tej organizacji w państwo, które perspektywicznie oznacza sprawność wyższą. Drogą do przezwyciężenia niesprawności UE jest dalsza jej (kon)federalizacja. Jeżeli ten proces zatrzymamy, to zacznie się cofanie do stanu, który nie będzie się wyrażał w formule „państwa obecne minus Instytucje UE”, gdyż obecny stan państw narastał przez pokolenia i wynika też z przynależności do UE. Proces integracji jest chyba rzeczywiście podobny do jazdy na rowerze. Jak długo można trwać w bezruchu?

Korzystając z tej witryny wyrażasz zgodę na używanie plików cookies, które usprawniają jej działanie.

© Ryszard Stemplowski