2019-05-31
Nierówności nierównościom nierówne
Można skonstruować taki system podatkowy, który utrzyma nierówności majątkowe na poziomie akceptowanym przez dwie-trzecie głosujących, na pewno mniejszych niż obecne w świecie. Nie ma jednak demokratycznego sposobu na zapobieżenie wzrostowi nierówności poziomów wiedzy jednostek. Oczywiście, trzeba ulepszać systemy kształcenia i to będzie podnosić poziom minimum. Nie zahamuje jednak dalszego wzrostu nierówności intelektualnej, raczej go przyspieszy. Abstrahując od sfery nauki, sztuki, przedsiębiorczego gospodarowani itp. dziedzin, istnieje pytanie, jak ten wzrost nierówności intelektualnej wykorzystać z pożytkiem do demokratycznego kierowania państwem.
Zbliżanie się odsetka głosujących do liczby sto uczyni wyniki uczciwie organizowanej kampanii i aktu wyborczego wysoce reprezentatywnymi dla ogółu obywateli uprawnionych do głosowania. To samo odnosi się do wyborów prezydenckich czy europejskich. W tym coraz pełniej będzie się wyrażać demokracja. Jednocześnie jednak okaże się w całej pełni jacy jesteśmy – jak wygląda polityczna przeciętna. I tu trzeba zapytać, czy jest w interesie tego ogółu obywateli, żeby i składy osobowe centralnych organów władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej reprezentowały poziom dla kraju przeciętny – tylko przeciętny.
Jeżeli nie, to np. do Rady Ministrów należałoby powoływać tylko osoby spełniające bardzo wysokie, wyraźnie ponadprzeciętne kryteria intelektualne, etyczne i osobowościowe, wyłącznie spoza grona posłów i senatorów, na podstawie przedkładanych Sejmowi wniosków partii politycznych z mandatami w Sejmie lub Senacie i opinii odpowiednio skomponowanego zespołu zaprzysiężonych ekspertów spoza administracji publicznej. I tylko rządowi przysługiwałaby inicjatywa ustawodawcza.
Demokracji to nie ograniczy, przeciwnie – uczyni ją efektywniejszym sposobem projektowania i urzeczywistnia ustaw uchwalanych przez Sejm i Senat, ustaw konstytucyjnie weryfikowanych.