2013-10-03

Godność człowieka? (2)

Moje wsześniejsze rozważania mogą jednak zostać uznane za drugorzędne z punktu widzenia praktyki politycznej, jeśli się uwzględni, że konstytucyjnie proklamowana „godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela”, a ponadto, „(…) jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych.” Ta norma a zarazem wskazanie na wartość społeczną - wskazuje bowiem na godność obywatela jako zasadnicze źródło  praw i wolności w Rzeczpospolitej Polskiej. Ratyfikowanie konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, do której Polska przystąpiła, nawiązuje właśnie do tego źródła zasadniczego. Postępując śladami Jana Baszkiewicza  możemy zauważyć, że egzegeci praw człowieka nie muszą źródeł tych praw doszukiwać się, ani w naturalizmie biologicznym (natura człowieka), ani w naturalnych lecz kulturowo zdeterminowanych i zarazem jakoby uniwersalnych interesach i potrzebach człowieka (osoby), ani w  tzw. moralności ogólnoludzkiej, ani tym bardziej w radykalnym relatywizmie moralnym, ani w amerykańskiej Deklaracji Niepodległosci (Bóg miałby się wypowiadać w języku angielskim i rozciągać amerykański model na cały świat?), ani w  racjonalistycznie pojmowanym rozumie człowieka XVIII w., ani we francuskiej i rewolucyjnej deklaracji praw człowieka i obywatela z 1789 r., ani nawet w ONZ-owskiej Deklaracji Praw Człowieka (1948 r.). Tym źródłem zasadniczym jest bowiem godność człowieka. Baszkiewicz zwracał jednakże uwagę i na to, że art. 30 KRP „[t]o jest unik oczywiście – ostatecznie każdy z nas zdaje sobie sprawę z tego, jak mgliste, jak niedookreślone jest pojęcie godności ludzkiej osoby, ale ono może [jednak] pogodzić wierzących i niewierzących, katolików i protestantów, racjonalistów i empiryków.” [J. Baszkiewicz, Etyka dyplomacji, [w:]  J. Barcz, J. Baszkiewicz, W. Chrzanowski, B. Lewandowski, T. Pieronek, R. Stemplowski, J.J. Wiatr, Etyka dyplomacji. Wykłady Publiczne w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych, PISM, Warszawa 2002, s. 49-61, cytat ze s. 53.] Obywatele, posłowie i senatorowie, członkowie Rady Ministrów prowadzącej politykę państwa, Prezydent Rzeczypospolitej i sędziowie Trybunału Konstytucyjnego, mają się więc do czego w konstytucji  odwołać.

Korzystając z tej witryny wyrażasz zgodę na używanie plików cookies, które usprawniają jej działanie.

© Ryszard Stemplowski