2014-01-08 (2)
Brytyjscy konserwatyści i liberałowie podzieleni?
Polemika wokół wypowiedzi Camerona o Polakach (zob. Notes Zawodowy, 6 stycznia) zatacza szerokie kręgi wśród Brytyjczyków. Niejeden liberał jest wobec koalicyjnego rządu konserwatywno-liberalnego bardziej krytyczny niż opozycyjni laburzyści. Ale konserwatyści są przestraszeni ankietowymi sukcesami UKIP, brytyjskiej partii niepodległości (teraz Brytyjczycy "jęczą pod jarzmem Brukseli"), a pewnie jeszcze bardziej – utrzymującą się przewagą w notowaniach Labour Party. Szkoda, że Cameron nie jest tak pro-brytyjsko-europejski jak jego chwilowo politycznie osłabiony minister bez teki i promotor eksportu (od jesieni już nie minister sprawiedliwości) Kenneth Clarke. Jako Chancellor of Exchequer (minister finansów) w rządzie Johna Majora robił na nas wszystkich w Londynie duże wrażenie. Nasz minister finansów mógłby teraz – pod pretekstem zasięgnięcia rady w sprawie finansowania międzynarodowego handlu – ponowić dawne zaproszenie na obserwację ptaków nad Biebrzą, a jego żonę (poznali się w Cambridge, gdzie on studiował prawo, a ona historię) na oglądanie białowieskich dębów w najwspanialszym lesie Unii Europejskiej. Tymczasem zachęcam do czytania jutrzejszych wpisów o Polsce na stronie www.britishinfluence.org - określanej jako organ zwolenników utrzymania Zjednoczonego Królestwa w UE, sympatyzujących z rozmaitymi partiami politycznymi.