2014-05-01
Nowy koń trojański?
Kolejny projekt budowy rurociągu gazowego z ominięciem niezależnych od Rosji terytoriów budzi widoczny w mediach protest. UE nakłada na ludzi Putina sankcje, a w tym czasie wielkie przedsiębiorstwo międzynarodowe (ÖMV przekształcone w OMV) z siedzibą w Wiedniu, układa się z Gazpromem wykorzystując swą siedzibę na austriackim terytorium, pozorując „europejskość“ swego działania.
Do pełnej integracji w UE wszystkim jeszcze daleko, a z Austrii do Niemiec blisko. Rosja może na tym zyskać, ale także – Niemcy. Realizacja nowego projektu to potencjalne zwiększenie energetycznego bezpieczeństwa wielkich Niemiec, a mała Austria chce zyskać – przy okazji. Nie po raz pierwszy. Chciała zyskać na Anschlussie do potężniejących hitlerowskich Niemiec, a teraz stawia na specjalną współpracę gospodarczą, niemiecko-rosyjską, goszcząc firmę udziałowców nie tylko z Abu Dabi, lecz także europejskich – głównie z Rumunii i Austrii – dystrybuując przeważnie na terenie Niemiec i Austrii paliwa gazowe i płynne z Rosji i Rumunii? Nawet bez oglądania się na prawo UE?
Polski rząd na przymusowej emigracji londyńskiej podczas wojny utworzył zespół ekspertów w celu przygotowania strategii na okres powojenny i ten zespół opracował m. in. temat gospodarczej integracji. Rozważali rozmaite warianty „bloków“ gospodarczych, ale jednego byli pewni: Do integracji Europy Środkowo-Wschodniej i Południowo-Wschodniej nie wolno dopuścić Austrii, gdyż będzie ona odgrywać rolę „niemieckiego konia trojańskiego“. Z jakim koniem mamy do czynienia teraz?
Unia Europejska i NATO przezwyciężają nieszczęsne dziedzictwo wojennych konfliktów przeszłości i państwo niemieckie odgrywa w tym konstruktywną rolę. Natomiast wkład austriacki w UE nadal bywa traktowany z rezerwą, ponieważ Austriacy nie rozliczyli się dostatecznie sami ze sobą ze swej zbrodniczej kolaboracji z hitlerowskimi Niemcami, o której nie mogli nie myśleć nasi rządowi eksperci w Londynie. Wspominamy „najlepszy zabór“, austro-węgierską Galicję sprzed pierwszej wojny światowej, ale austriaccy naziści zapisali się potem w naszej pamięci krwią niezliczonych ofiar. I może teraz tolerancyjna postawa austriackiego rządu, jakaś niekonsekwencja w budowie demokratycznego państwa praworządnego - dwuznaczność tożsamościowa w oparciu o społeczną amnezję i mentalna zależność od zwycięskiej i okupacyjnej Rosji – ułatwia kombinowanie z Moskwą kosztem innych, także wielu Austriaków?
Może jednak Austria jest nie tylko dobrze karmionym koniem trojańskim, lecz także ofiarą? Może także Wiedeń jest wykorzystywany przez potężną, wielonarodową spółkę w kooperacji z rosyjskiem monopolistą państwowym w dziedzinie paliw? Wielkie korporacje nie popierają integracji bezwarunkowo; zwykle wolą mieć do czynienia z każdym konsumentem z osobna. Natomiast Rosja aktywnie przeciwdziała integracji europejskiej i chce paktować z każdym rządem oddzielnie. Mamy tu więc do czynienia nie tylko ze spółką w cywilistycznym znaczeniu tego terminu. Czy to hodowla nowej rasy konia trojańskiego, rosyjskokrwistego?