2014-08-31

Na rozdrożu?

Rządy Putina izolują się swym imperializmem od centrum światosystemu,  raz po raz próbując to sobie zrekompensować umocnieniem pozycji w środowisku państw peryferyjnych, które peryferyjnymi długo jeszcze będą, choćby szybko rosły. Rosjanie budują strefę wolnocłową, zawierają umowy gospodarcze z Chinami i krajami Latynoameryki, uczestniczą w instytucjonalnej rozbudowie BRICS (tworzenie banku i wspólnego funduszu rezerw walutowych, coś w rodzaju alternatywnej  grupy Banku Światowego). Jednakże na poparcie swej imperialistycznej ekspansji terytorialnej liczyć wśród tych państw nie mogą, choć Putinowi sprzyja milczenie wielu tych rządów, wynikające przede wszystkim z ich rezerwy w stosunku do wysokorozwiniętego centrum światosystemowego, a najczęściej do USA. Podobno Putin przekonuje ich, że trzeba stworzyć „wspólny” (czyli „antyzachodni”) blok w ONZ, żeby zapobiec wyprzedzeniu tej organizacji przez NATO w roli gwaranta pokojowego porządku światowego. ONZ jest oczywiście skrępowana przez rosyjskie weto w Radzie Bezpieczeństwa. W hipotetycznych kalkulacjach moskiewskich, blok „antyzachodni” w ONZ nie mógłby więc zaszkodzić Federacji Rosyjskiej, nawet jeśli nie zawsze będzie działać zgodnie z rosyjską linią, bo rosyjskie weto w razie potrzeby wszystko storpeduje. Rosyjska taktyka może natomiast podwyższyć presję, ze zmiennym natężeniem obecną w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ od dawna jako „trzecioświatowa”. Taka taktyka jeszcze bardziej oddali Rosję od demokratycznego centrum i na dalszą metę Rosji zaszkodzi.

To prawda, że w  sojuszu z Zachodem i do Zachodu aspirując, Rosja byłaby młodszym partnerem – bardzo długo, ale w strefie państw peryferyjnych także nie jest i nie będzie pierwsza, tracąc coraz więcej do Chin. A podbojami i aneksjami nie da się byłych kolonii pozyskać. Rosja w ogóle nie była i nie jest atrakcyjna, nawet w okresie sowieckiej potęgi, nawet dla Philby’ego (czy teraz - Snowdena) była tylko koniecznością.  Rosja nie jest w stanie żyjącym poza Rosją masom i elitom trwale zaimponować. Atrakcyjny jest „Zachód”. Wielkomocarstwowe gry mocarstwa zaledwie (bi)regionalnego, jakim jest Federacja Rosyjska, mimo posiadania broni masowego rażenia, na dalszą metę szkodzą Rosji, której pozycja – jak każdego kraju - jest przede wszystkim funkcją rozwoju wewnętrznego, a o tym w Rosji niewiele się mówi i jeszcze mniej w tej sprawie robi. Federacja Rosyjską będzie silniejsza wewnątrz i na zewnątrz, jeżeli pójdzie w stronę demokratycznego państwa pod rządami prawa, z różnicującą się i nowoczesną edukacją publiczną i wolnymi mediami oraz gospodarką przemysłowo przetwórczą i jednocześnie rolniczą, a nie przede tradycyjnie i jednostronnie wydobywczo-surowcową. Takiej ewolucji rządy państw światosystemowego centrum, w tym UE i NATO, sprzyjałyby dlatego, że taka linia rozwojowa byłaby korzystna dla wszystkich.

A jeśli Putin ze swoją grupą rządzącą już doszli do wniosku, że nie mają szans na zbudowanie nowoczesnego imperium, ani przez sojusz z „Zachodem”, ani uzyskanie przywódczej roli w strefie peryferyjnej, ale jednocześnie z dążenia do mocarstwowej roli w świecie nie rezygnują? To jaką drogę mogą obrać? Czy może już ją obrali i właśnie to obserwujemy?

Korzystając z tej witryny wyrażasz zgodę na używanie plików cookies, które usprawniają jej działanie.

© Ryszard Stemplowski