2014-12-23
Do czytania po Świętach
Zastanawiam się nad wolną wolą i racjonalnością w przyszłości skończonej.
Można wierzyć, że po śmierci następuje życie wieczne – takie, w jakie wierzą chrześcijanie, ale i wyznawcy niektórych innych religii. Wolno też myśleć, że wprawdzie jednostka ludzka umiera, ale gatunek ludzki jest wieczny – i to także jest pewna forma nieśmiertelności. Ponadto, niektórzy uczeni, artyści, sportowcy, a nawet politycy są przekonani, że ich dzieła zapewniają im nieśmiertelność w świadomości i sercach przyszłych pokoleń. Odmian “nieśmiertelności” jest więcej.
Człowiek religijny jest z zasady racjonalny w tym sensie, w jakim o wolnej woli i racjonalnym postępowaniu naucza go jego Kościół. Inaczej przedstawia się związek racjonalności z wolną wolą u człowieka, choćby nawet religijnego, kiedy dowiaduje się, że nauka, którą przynajmniej częściowo akceptuje jako rodzaj prawdy, jednoznacznie przewiduje zagładę gatunku ludzkiego – w każdym razie takiego, jakim go dziś znamy – w wyniku zmian życiodajnego słońca, a nawet w omalże niewyobrażalnym dziś wypadku udanych migracji międzyplanetarnych. To coś absolutnego, innego niż skutki wybuchów wulkanicznych czy uderzeń asteroidów albo efektu cieplarnianego. Jeśli zaś przekonania o tego rodzaju nadchodzącym końcu miałaby się rozpowszechnić, wówczas musiałoby pojawić się dramatyczne pytania o cele, jakie może sobie stawiać tak myśląca jednostka w społeczeństwie podobnie myślących ludzi – i jakimi torami może się wtedy nadal rozwijać gatunek ludzki?
Jeśli nawet taka neoapokaliptyczna wizja przyszłości będzie kontestowana, także z naukowego punktu widzenia, to przecież wystarczy, żeby tylko część ludzi – niekoniecznie większość – zaakceptowała perspektywę nieuchronnego unicestwienia gatunku ludzkiego, a wynikający z tego bezprecedensowy kryzys okaże się niezmiernie trudny do opanowania. Wolna wola i racjonalność, właściwie wszystko, ukaże się wtedy w nowym świetle. To będzie coś innego, niż znane z historii prognozy katastroficzne, wizje milenarystyczne czy religijna zapowiedź końca świata itp.
Każdorazowo teraźniejsza wizja przyszłości człowieka ma zasadniczy wpływ na życie ludzi – kulturowość, gospodarność i polityczność – i to w każdym pokoleniu, jeżeli się upowszechni. Jak to wyglądałoby wśród ludzi obarczonych świadomością nieuchronnej zagłady, choćby prawie niewyobrażalnie odległej w czasie? Co miałoby nadawać sens życiu człowieka, jeśli nie odrzuci tezy o przyszłości skończonej? I jakiego sensu nabrałaby wtedy polityka?