2015-02-01

Richard von Weizsäcker

Wczoraj zmarł prezydent RFN w latach 1984-1994 Richard von Weizsäcker.  

Zapamiętałem go z dwóch spotkań. W listopadzie 1990 r. towarzyszyłem marszałkowi Sejmu Mikołajowi Kozakiewiczowi w podróży na uroczystość koronacji cesarza Japonii i w samolocie linii Frankfurt-Tokio zszedł do Kozakiewicza prezydent RFN (lecący w I klasie). Usiadł między marszałkiem a mną i dobry kwadrans z Kozakiewiczem rozmawiał, a trochę przez grzeczność i ze mną. Kiedy jednak mu powiedziałem, że jestem b. stypendystą Fundacji Humboldta, ożywił się bardzo. Przedtem jednak zetknąłem się z nim w Jabłonnej, dnia 2 maja 1990 r., kiedy był gościem Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego (ja już się szykowałem do objęcia stanowiska szefa Kancelarii Sejmu). W przerwie znalazłem się jakoś razem z ks. Tischnerem i Adamem Michnikiem w jego towarzystwie, ale to trwało chwilę, choć wystarczyło komuś do zrobienia nam fotografii. Po stokroć ważniejsze było to, że choć jego wizyta nie została odpowiednio odnotowana w polskiej prasie, prezydent RFN powiedział o granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej, jeśli dobrze pamiętam, że sprawa zasadniczo jest przesądzona, ale trzeba jeszcze temu nadać właściwą formę prawną w powiązaniu z procesem jednoczenia Niemiec, a istniejąca granica i podział terytorialny są obecnie i pozostaną w przyszłości nienaruszalne. Te słowa padły przed lipcową, paryską konferencją w procesie negocjowania traktatu „2+4“, podpisanego 12 września tego samego roku.

Najtrwalej zapisał się jednak ów prezydent RFN w pamięci mojego i przyszłych pokoleń swoim przemówieniem w Bundestagu, wygłoszonym dnia 8 maja 1985 r. , w 40 rocznicę bezwarunkowej kapitulacji Niemiec. Powiedział wtedy, m. in.

Kto zamyka oczy na przeszłośc, ten staje się ślepy na teraźniejszość. (...)

Kto w Niemczech nie zamykał oczu i uszu, kto chciał być poinformowany, ten nie mógł nie zauważyć pociągów z deportowanymi. Być może nie starczało ludzkiej fantazji, aby wyobrazić sobie sposób i skalę unicestwiania Żydów. Ale pozostaje faktem, że do popełnionych zbrodni doszło pragnienie wielu, zbyt wielu – także w moim pokoleniu, które było za młode, by uczestniczyć w planowaniu i realizacji Holokaustu – żeby nie przyjmować do wiadomości tego, co się działo. Wiele było sposobów, aby oszukiwać własne sumienie, unikać odpowiedzialności, patrzeć w bok, milczeć. Gdy po wojnie wyszła na jaw cała niewymowna prawda o Holokauście, wielu, zbyt wielu z nas twierdziło, że nic nie wiedzieli i niczego się nie domyślali.

Nie ma winy czy niewinności całego narodu. Wina, podobnie jak niewinność nie jest zbiorowa, lecz indywidualna. Istnieje ludzka wina uświadomiona, istnieje też wina pozostająca w ukryciu. Istnieje wina, którą sobie ludzie wyznają i taka, którą ze swej świadomości wypierają. Każdy, kto przeżył tamten czas z pełną świadomością, powinien zadać sam sobie pytanie o własne uwikłanie.

Przeważająca część naszego obecnego społeczeństwa była w tamtym czasie dziećmi albo jeszcze się nie narodziła. Ludzie ci nie mogą przyznawać się do winy za czyny, których nie popełnili. Nikt, kto ma wyczucie, nie będzie oczekiwać od nich noszenia pokutnej włosienicy tylko dlatego, że są Niemcami. Jednak przodkowie zostawili im trudny spadek. My wszyscy, winni czy niewinni, starzy czy młodzi, musimy przyjąć ten spadek, tę przeszłość. Jej skutki dotyczą nas wszystkich i wszyscy ponosimy za nią odpowiedzialność. Młodsi i starsi muszą i mogą pomóc sobie nawzajem w zrozumieniu, dlaczego zachowanie pamięci jest czymś żywotnie istotnym.

Nie chodzi o to, aby przezwyciężyć przeszłość. To zresztą niewykonalne. Przeszłości nie da się przecież zmienić czy anulować. Ale kto zamyka oczy na przeszłość, ten staje się ślepy na teraźniejszość. Kto nie chce pamiętać o okrucieństwach z przeszłości, ten staje się podatny na nowe zagrożenia.

Naród żydowski pamięta i zawsze będzie pamiętać. Szukamy pojednania, to ludzkie. Ale właśnie dlatego powinniśmy zrozumieć, że bez pamięci nie może być mowy o pojednaniu. Doświadczenie śmierci zadanej miliony razy jest częścią tożsamości każdego Żyda na świecie nie tylko dlatego, że ludzie nie mogą zapomnieć takiej grozy, lecz dlatego, że pamięć przynależy do wiary żydowskiej. „Pragnienie zapomnienia wydłuża czas wygnania, a tajemnicą zbawienia jest pamięć”. Sensem tej żydowskiej mądrości jest konstatacja, że wiara w Boga jest równoznaczna z wiarą w Jego działanie w historii.

Pamięć jest doświadczeniem działania Boga w historii. Jest źródłem wiary w zbawienie.

 

Źródło: R. Stemplowski, Elementy politycznej filozofii integracji państw europejskich w XX i XXI w. Streszczenie wykładów, teksty źródłowe i bibliografia, Wydanie II poprawione, ATUT, Wrocław 2012, s. 264-265.

Korzystając z tej witryny wyrażasz zgodę na używanie plików cookies, które usprawniają jej działanie.

© Ryszard Stemplowski